czwartek, 13 września 2018

Ostatni taki cmentarz w mieście

        "Każdy człowiek, nawet najskromniejszy, zostawia ślad po sobie, jego życie zahacza o przeszłość i sięga w przyszłość.”      

           Wszyscy, którzy zostali tu pochowani umarli w Seitendorf, Walenburg lub na frontach I Wojny Światowej. Nie wiedzieli że po latach, będą leżeć w obcym kraju, „obcej ziemi”, ale czy obcej? We wspólnej. Choć cmentarz wygląda na zdewastowany, wiele obramowań mogił,  kompletnych płyt z nazwiskami zachowało się jeszcze w dobrym stanie.


     Najbardziej ucierpiały grobowce. Jeszcze w latach 70 były plądrowane i rozbijane. Pamiętam porozbijane cynkowe trumny i często wewnątrz jeszcze kości. Teraz są zasypane ziemią i gruzem.
Przekrój   społeczny   Seitendorf   był    różny, ma  to też odzwierciedlenie w pozostałościach grobów. 




Grobowce zapewne należały do byłych mieszkańców dworu i osobistości z nim związanych, a reszta do osób o coraz niższym statusie. Choć historia wsi sięga początku XIV w, to  od 1825 r. Seitendorf należał do  barona Hansa Heinricha von Czettritz und Neuhaus, a  sto lat później miasto odkupiło od niego majątek.



Przez te lata  Seitendorf stał się bogatą wioską z dworem i folwarkiem, kościołem katolickim, szkołą ewangelicką z nauczycielem, browarem, 2 młynami wodnymi, wiatrakiem, a także warsztatami tkackimi, cegielnią, wapiennikiem, kopalniami węgla i gospodami  i przytułkiem  a od 1909 r. także z kościołem ewangelickim.

https://polska-org.pl/

Mieszkańcy Seitendorf (https://polska-org.pl/)

Seitendorf - dożynki (https://polska-org.pl/)


        Obecnie  gruz i nagrobki z sąsiedniego cmentarza grzebalnego, a także mocno zarośnięte ścieżki  chyba skutecznie odstraszają wielbicieli tanich trunków i pseudo poszukiwaczy. Sąsiedztwo pól uprawnych w latach powojennych też powodowało że cmentarz choć już nie użytkowany, nie przeszkadzał nikomu
           Nie trzeba było przeprowadzać ekshumacji i przekształcać  go w park jak to było z innymi  „poniemieckimi” cmentarzami.  Wieś, a od 1951 r. dzielnica miasta  miała swoje lasy i łąki, gdzie można  było odpocząć po pracy.  
Mam nadzieję że kolejne warstwy spadłych liści  i mchy pokryją  to co jeszcze zostało, aż do czasu kiedy zostanie odrestaurowany.  Obecne opisy i losy ewangelickich cmentarzy są tak do siebie podobne, że mogą  dotyczyć dowolnych miejscowości na Dolnym Śląsku. Wystarczy podstawić inne nazwy.


   Kolejna ciekawostka znajduje się na przykościelnym cmentarzu rzymskokatolickim.   W jej górnej części znajduje się wizerunek Oka Opatrzności z promieniami, a w dolnej części sześcioramiennej gwiazdy. Oko może  świadczyć  o powiązaniu  z  symboliką  niektórych lóż  wolnomularskich,  a gwiazda sześcioramienna na żydowskich nagrobkach powszechnie pojawiła się  w II  połowie XIX w, jako wyraz syjonistycznych sympatii zmarłego.  Skąd jednak taka  płyta na cmentarzu kościoła katolickiego? Trzeba byłoby odczytać tekst płyty, lub  zapytać jakiegoś specjalistę. 


Wychodząc już z terenu przykościelnego cmentarza, nie sposób pominąć  dwóch epitafiów dzieci i tablicy między nimi.  Ale to już bardzo znane zabytki, wszystkich których interesuje historia  naszego miasta.


Epitafia dzieci rodziny von Czettritz. Wewnątrz XIV w. kościoła  umieszczono jeszcze kilka epitafiów zmarłych z XVI - XVIII w.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz