wtorek, 18 września 2018

Gerhard - przyszły święty z Ziemi Kłodzkiej


Wśród ciemnej dziejów zawiei,
Z miłością udzielałeś
Słabnącym nadziei.
             Jawnie prawdę głosiłeś,
             W słowach jak miecz ostrych.
             Bliźnich swoich budziłeś,
             Uczonych i prostych.
(„Cześć Tobie, Synu Śląska…” A. Matuszkiewicz)

Wszystko jedno, czy uznaje się świętych  i błogosławionych, czy nie, szlak jest ciekawy i wiedzie przez piękne tereny Ziemi Kłodzkiej.


Szlak Duchowo – Turystyczny  Bł. Ks. Gerharda Hirschfeldera upamiętnia Dolnoślązaka, Niemca,  duszpasterza młodzieży Hrabstwa Kłodzkiego, a zarazem pierwszego błogosławionego Diecezji Świdnickiej.

Gerhard Hirschfelder urodził    się w Kłodzku w 1907 roku. Teologię studiował na Uniwersytecie  Wrocławskim. Święcenia   kapłańskie przyjął z rąk wrocławskiego kardynała     Bertrama w roku 1932. Swą Mszę Prymicyjną odprawił w Długopolu Zdrój. W  tym  samym  roku  został  wikariuszem  w   Kudowie  Zdrój.   Z chwilą przejęcia  władzy  przez  hitlerowców  był  prześladowany  za  swoją  działalność duszpasterską. Zarzucano mu że odciąga młodzież od organizacji nazistowskich. Ostrzegano,   grożono,   przesłuchiwano.   Jednak   był  nieustraszony  w  swojej działalności.  Organizował  pielgrzymki  młodzieży   do   miejsc  kultu  w Kotlinie Kłodzkiej.    Uważa    się    że   za   słowa    „Kto młodzieży wyrywa z serc wiarę  w Chrystusa –  jest  zbrodniarzem”  został  aresztowany  przez  gestapo w 1941 roku   i   osadzony   w   kłodzkim   więzieniu,     a   następnie   wywieziony    do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau, gdzie umarł 01.08.1942 roku.  Jego prochy zostały pochowane w Kudowej – Czermna.    Proces beatyfikacyjny  trwał 12 lat  i zakończył się w roku  2010 w   Münster.   Przez polskich katolików został nazwany Niemieckim Popiełuszką. Odwiedziłam więc miejsca gdzie działał przyszły święty z Ziemi Kłodzkiej.  Teraz  kiedy  zaczyna się piękna jesień, warto może  pomaszerować  wśród  pól  i  lasów  Kotliny  Kłodzkiej,  patrząc  na  góry, obserwując     przyrodę,  a  po  drodze  w  mijanych   miasteczkach  wstąpić  na kawę J, lub    odwiedzić tylko kilka miejsc związanych z Gerhardem.  Można też przemieścić  się  samochodem,  i   cały szlak przejechać  w jeden dzień…   Trasa biegnie trzy etapowo i pokazuje inny kawałek Dolnego Śląska. 

Pierwszy etap:
Kudowa Zdrój Czermna – Błędne Skały -  Radków – Wambierzyce

Kudowa Zdrój to jedno z najpiękniejszych naszych uzdrowisk, leży w dolinie na pograniczu Gór Stołowych i Pogórza Orlickiego. Jest starym XIV wiecznym miastem. W XVII wieku odkryto źródła leczniczych wód o zróżnicowanym składzie chemicznym. W 1636 roku powstały pierwsze urządzenia kąpielowe.

Sanatorium Zameczek 

Ujęcie wód mineralnych

Czermna. Obecnie dzielnica Kudowy Zdroju. Najbardziej znana z Kaplicy Czaszek, która znajduje się pomiędzy kościołem a dzwonnicą i      jest  jedynym  w  Polsce ossuarium zbudowanym w latach 1776–1804 przez księdza Wacława Tomaszka.  Ściany i sufit kaplicy pokrywa około 3 tysiące czaszek i kości ludzkich. Dalsze 20–30 tysięcy szczątków leży w krypcie pod kaplicą. Są to pozostałości ofiar wojen śląskich z lat 1740–1742 i 1744–1745 oraz epidemii cholery z XVIII wieku.

Czermna 

Czermna Kaplica Czaszek

Widokówka z mojego pierwszego zwiedzania Kaplicy Czaszek w latach 70 -tych

W Czermnej w czasie II Wojny Światowej, wikariuszem parafialnym był właśnie ks.   Gerhard    Hirschfelder, wychowujący  młodzież    w duchu chrześcijańskim.
Nagrobek ks. Hirschfeldera z prochami z Dachau, został przebudowany w 2003 roku.  Na przykościelnym cmentarzu znajdują się groby z różnych okresów, zmarłych przedwojennych  i obecnych parafian.  



Pierwszy nagrobek i obecny postawiony w 60 rocznicę śmierci Gerharda Hirschfeldera
„Wędrowcem” byłam zawsze, kiedyś chciałam zostać nawet Przewodnikiem Sudeckim. No cóż pozostanie to na zawsze  w sferze niespełnionych marzeń, ale kiedy spotykam na mojej drodze nagrobki przewodników, to zawsze zatrzymuję się na chwilkę i  z uznaniem myślę o pasji i pracy włożonej w ukazywanie piękna naszych gór i  Dolnego Śląska. Tak było również tu…  


Ale cmentarz i Kaplica Czaszek to nie wszystko, bo jak wszędzie, tu też są miejsca innych wydarzeń. Idąc w stronę lasu trafiłam na tajemnicze upamiętnienie czyjegoś nieszczęścia. Krzyż Wiethka to  pomnik postawiono woźnicy, który zginął w 1856 roku w wyniku przewrócenia wozu… 


Na skraju lasu Góry Parkowej
Błędne Skały – to rezerwat przyrody nieożywionej w Parku Narodowym Gór Stołowych. Skałki piaskowcowe o niesamowitych kształtach, labirynty,  wyrzeźbione przez wodę i wiatr. Taka forma wietrzenia nie ma żadnego odpowiednika w Polsce. Wysokość korytarzy to 6-8 metrów, szerokość jest różna -  miejscami wynosi tylko kilkadziesiąt centymetrów. Osoby o znacznej tuszy muszą niestety zrezygnować. Dla nich przygotowano inne przejścia. Chyba najbardziej zananą skałką Błędnych Skał jest „Kurza Stopka” J


Kurza Stopka


Góry Stołowe to także niesamowite widoki. Jeżeli na kogoś działa taka magia, to należy tam być.



Kolejnym przystankiem na szlaku jest Radków.  To dwutysięczne senne miasteczko u stóp Parku Narodowego  Gór Stołowych.  


Wzmiankowany był już w XIII wieku, prawa miejskie uzyskał w wieku XIV. 


Miasto było ośrodkiem produkcji rzemieślniczej (młynarstwo, piwowarstwo i na większą skalę sukiennictwo). Sukno z tutejszych warsztatów było eksportowano do wielu krajów, między innymi do Włoch.  


Obecnie jest urokliwym miasteczkiem z ciekawymi budynkami, Zalewem Radkowskim, dla wszystkich lubiących wodę i wędkarstwo. Dla zmotoryzowanych początkiem  Drogi Stu Zakrętów w stronę Szczelińca Wielkiego i Karłowa.


Ciekawą alternatywą spacerów w miasteczku, lub wokół Radkowa, jest droga przez granicę z Czechami w stronę mojej ulubionej góry Koruny -  już po czeskiej stronie.     


„Doktor z Radkowa pod takim tytułem w roku 1989 nakręcono  filmowy portret urodzonego w 1916 roku doktora Leona Estreichera, który żył w małym prowincjonalnym miasteczku na Dolnym Śląsku. Tu pracował jako lekarz – społecznik. Po wojnie nie wyjechał.  Zmarł w 1991 r. Pochodził z rodu naukowców i humanistów osiadłego w Krakowie już      w 1782 roku.


Ostatnią    miejscowością    pierwszego   etapu    są Wambierzyce. Opisywane  w przewodnikach, a przeze mnie  zwiedzane kilkukrotnie, ale tak naprawdę, to ciągle zaskakujące. To ośrodek pielgrzymkowy i turystyczny, zwany Śląską Jerozolimą.  


Wambierzyce powstały w XIII wieku, ale obecny kształt uzyskały na początku XVIII wieku, kiedy to  wybudowano barokowy kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, z którego słyną Wambierzyce. Wewnątrz barokowy wystrój i obrazy przedstawiające cudowne ozdrowienia za sprawą pielgrzymki  i modlitw do Matki Bożej. 



Od XVII do XIX wieku z inicjatywy  właściciela Wambierzyc Daniela von Osterberga, powstała kalwaria z około 100 kaplicami i kapliczkami oraz 12 bramami


Płynący przez miejscowość strumień nosi nazwę Cedron, a nazwy okolicznych wzgórz nawiązują do tematyki biblijnej (Tabor, Syjon, Horeb i inne). 



To odpowiedniki nazw w Jerozolimie z czasów, kiedy żył Chrystus. W 1882 roku wykonana została przez miejscowego zegarmistrza Longinusa Wittiga, ruchoma szopka z ponad 800 figurami.

Na wzgórzu postawiono 4 dzwony przekazane w latach 90 tych przez Niemców, a wskutek braku funduszy nigdy nie zawieszone   w dzwonnicach Wambierzyc.  


Ta ciekawa miejscowość ma również swój festiwal. Od 2002 roku w Wambierzycach odbywa się Międzynarodowy Festiwal imienia Ignaza Reimanna, kompozytora muzyki kościelnej, który się tu urodził. Obecnie koncerty w ramach festiwalu odbywają się nie tylko w Wambierzycach, Krosnowicach   i   Radkowie,   ale  i  w  całym   rejonie, po obu stronach granicy.
Dla młodszych i nie tylko na końcu wsi funkcjonuje Skansen Dawnych Sprzętów i zwierzyniec.

To już koniec I etapu szlaku.   

II etap to: Kłodzko – Bystrzyca Kłodzka – Długopole Zdrój – Kąty Bystrzyckie –  Góra Igliczna

III etap przebiega przez:  Maria Śnieżna – Biała Woda – Marcinków – Konradów – Kąty Bystrzyckie

Zdjęcia poniżej pokazują kilka miejsca które między innymi znajdą się przy kolejnych opisach wędrowania szlakiem duchowo -  turystycznym po Ziemi Kłodzkiej. 

Długopole Zdrój, dawny budynek klasztoru
Zaułki Bystrzycy Kłodzkiej
Bystrzyca Kłodzka 

Powódź z 1997 roku była największym wezbraniem XX wieku na obszarze Ziemi Kłodzkiej, osiągając rekordowe wartości stanów wód (655 cm).


Długopole Zdrój


czwartek, 13 września 2018

Ostatni taki cmentarz w mieście

        "Każdy człowiek, nawet najskromniejszy, zostawia ślad po sobie, jego życie zahacza o przeszłość i sięga w przyszłość.”      

           Wszyscy, którzy zostali tu pochowani umarli w Seitendorf, Walenburg lub na frontach I Wojny Światowej. Nie wiedzieli że po latach, będą leżeć w obcym kraju, „obcej ziemi”, ale czy obcej? We wspólnej. Choć cmentarz wygląda na zdewastowany, wiele obramowań mogił,  kompletnych płyt z nazwiskami zachowało się jeszcze w dobrym stanie.


     Najbardziej ucierpiały grobowce. Jeszcze w latach 70 były plądrowane i rozbijane. Pamiętam porozbijane cynkowe trumny i często wewnątrz jeszcze kości. Teraz są zasypane ziemią i gruzem.
Przekrój   społeczny   Seitendorf   był    różny, ma  to też odzwierciedlenie w pozostałościach grobów. 




Grobowce zapewne należały do byłych mieszkańców dworu i osobistości z nim związanych, a reszta do osób o coraz niższym statusie. Choć historia wsi sięga początku XIV w, to  od 1825 r. Seitendorf należał do  barona Hansa Heinricha von Czettritz und Neuhaus, a  sto lat później miasto odkupiło od niego majątek.



Przez te lata  Seitendorf stał się bogatą wioską z dworem i folwarkiem, kościołem katolickim, szkołą ewangelicką z nauczycielem, browarem, 2 młynami wodnymi, wiatrakiem, a także warsztatami tkackimi, cegielnią, wapiennikiem, kopalniami węgla i gospodami  i przytułkiem  a od 1909 r. także z kościołem ewangelickim.

https://polska-org.pl/

Mieszkańcy Seitendorf (https://polska-org.pl/)

Seitendorf - dożynki (https://polska-org.pl/)


        Obecnie  gruz i nagrobki z sąsiedniego cmentarza grzebalnego, a także mocno zarośnięte ścieżki  chyba skutecznie odstraszają wielbicieli tanich trunków i pseudo poszukiwaczy. Sąsiedztwo pól uprawnych w latach powojennych też powodowało że cmentarz choć już nie użytkowany, nie przeszkadzał nikomu
           Nie trzeba było przeprowadzać ekshumacji i przekształcać  go w park jak to było z innymi  „poniemieckimi” cmentarzami.  Wieś, a od 1951 r. dzielnica miasta  miała swoje lasy i łąki, gdzie można  było odpocząć po pracy.  
Mam nadzieję że kolejne warstwy spadłych liści  i mchy pokryją  to co jeszcze zostało, aż do czasu kiedy zostanie odrestaurowany.  Obecne opisy i losy ewangelickich cmentarzy są tak do siebie podobne, że mogą  dotyczyć dowolnych miejscowości na Dolnym Śląsku. Wystarczy podstawić inne nazwy.


   Kolejna ciekawostka znajduje się na przykościelnym cmentarzu rzymskokatolickim.   W jej górnej części znajduje się wizerunek Oka Opatrzności z promieniami, a w dolnej części sześcioramiennej gwiazdy. Oko może  świadczyć  o powiązaniu  z  symboliką  niektórych lóż  wolnomularskich,  a gwiazda sześcioramienna na żydowskich nagrobkach powszechnie pojawiła się  w II  połowie XIX w, jako wyraz syjonistycznych sympatii zmarłego.  Skąd jednak taka  płyta na cmentarzu kościoła katolickiego? Trzeba byłoby odczytać tekst płyty, lub  zapytać jakiegoś specjalistę. 


Wychodząc już z terenu przykościelnego cmentarza, nie sposób pominąć  dwóch epitafiów dzieci i tablicy między nimi.  Ale to już bardzo znane zabytki, wszystkich których interesuje historia  naszego miasta.


Epitafia dzieci rodziny von Czettritz. Wewnątrz XIV w. kościoła  umieszczono jeszcze kilka epitafiów zmarłych z XVI - XVIII w.